Widziałeś to, Panie. Kompletnie nie chciało mi się
wstać.
Tak bardzo, że aż sam się tego przestraszyłem.
Tylko otworzyłem oczy i cały ten nawał rzeczy,
który muszę dziś zrobić, odezwał się gdzieś w środku głośno.
Teraz, gdy cały dzień dopiero się zaczyna,
mam w sobie dziwne i osłabiające poczucie,
że oto otwiera się przede mną jakiś bezmiernie długi tor z przeszkodami.
I że zanim pod wieczór dobrnę do końca - o ile w
ogóle dobrnę - ten bieg przez płotki wyssie ze
mnie wszystkie siły.
Boję się tego.
Nie, Ty wiesz, że nie jest to strach z gatunku tych,
co to ich pełno w filmach sensacyjnych.
Ja lękam się tego, czy każdy z tych dzisiejszych obowiązków wykonam
dobrze, czy czegoś nie zawalę, kogoś nie zasmucę i nie obrażę...
I jak długo tak pociągnę -
przecież takie dni
zdarzają się ostatnio aż nazbyt często...
Obawy malutkie, lęki właściwie na wyrost - a
jednak są.
Są i nie pozwalają od samego rana zachwycić się tym,
że słońce wstaje, ptaki się budzą.
Są i nie dają ani krzty z radości z tego,
że ukochany człowiek właśnie otwiera oczy.
Są i siedzą człowiekowi na ramienach
jak stado smutnych i czarnych gawronów.
Powiedziałeś kiedyś Panie swoim uczniom,
pokazując im ptaki niebieskie, żeby nie martwili się nazbyt o jutro,
gdyż dosyć ma dzień swojej biedy ( Mt 6, 34).
Ja - musze Ci to powiedzieć
- o jutrze nie chcę nawet myśleć,
cały ciężar dzisiejszych obowiązków przesłania mi wszystko, co może stać
się później.
Bo jeśli nie wiem czy zdzierżę, czy wytrzymam ten natłok
"biedy", którą przynosi dzisiejszy dzień, po co mam
myśleć o jutrze?
A może...
Może nie powinienem w ogóle myśleć w taki sposób?
Przecież wszystko to, co mam dziś do wykonania, żadną "biedą" nie jest.
Wręcz przeciwnie jest zadaniem, które kazałeś mi odrobić,
abym uczynił kolejny krok ku niebu.
Tak: słowo "bieda" powinienem zarezerwować dla chwil,
gdy jest naprawdę źle. A ja mam dziś tylko przed sobą troche zwyczajnych
spraw, które po prostu noszą tę samą datę w kalendarzu.
Załatwie je, jak załatwiłem już setki, tysiące wcześniej.
Dobrze je załatwie, może nie idealnie, ale dobrze.
Dlatego, że teraz się z Tobą o to modlę.
Bo Ty współdziałasz z ludźmi we wszystkim dla ich dobra (por. Rz 8,28).
A poza tym, jutro w notesiku jakby trochę mniej
czarno od liter.
A za niedługi czas - na pewno
- przyjdzie taki dzień, że będę mógł pozachwycać się
trochę dłużej śpiewem ptaków i promieniami słońca,
i uśmiechem kochanej osoby. Przecież sprawy mają to do siebie, że lubią
chodzić stadami...
Wszystkie intencje i modlitwy proszę kierować na adres: modlitwa@chwilkawytchnienia.com
Intencje można również umieszczać samemu w komentarzach pod
właściwą modlitwą na stronie:
Nasze
intencje i modlitwy
Proszę kliknąć na poniższy link, wybrać modlitwę i w komentarzu
dopisać swoją intencje.
http://naszeintencje.blogspot.com
![]() |
"Jeśli
dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają
od mojego Ojca, który jest w niebie." Kliknij na Aniołka Zapraszam do wspólnej modlitwy! |
Nasze intencje i modlitwy
O zdrowie
W trudnych chwilach
Podziękowania za
otrzymane łaski
Za zmarłych
Zapal Światełko Pamięci
Cudowne Boże Narodzenie
Piękne
życzenia na każdą okazję
Wszystko o przyjaźni
Rozrywka
dla Ciebie
Nasze
intencje i modlitwy
Cudowny
balsam dla duszy
Piękne
cytaty i aforyzmy
Nasze
wiersze - Debiuty
Wokół mnie tylu ludzi,
śpieszą się, gnają, pędzą.
Mają szare twarze,
młode, stare, ładne, brzydkie.
Gonią wiatr, ułudę,
mają puste oczy, bez życia.
Stoję, uśmiecham się do nich,
chcę im przekazać Twój uśmiech Boże.
Dziwią się, że można tak stać.
Na chwilę gdzieś budzi się w nich nadzieja, ale...
Wracają do gonitwy za wiatrem - bo bezpiecznie,
bo to już znają.
A ja
stoję i uśmiecham się
do Ciebie Boże.
Ja nie gonię już życia,
ja życie dostałam w prezencie
od Ciebie Jezu na zawsze.
Nie muszę się śpieszyć,
wieczność jest długa.
Człowieku!
Zatrzymaj się!
Zobacz uśmiech Boga!
Przyjmij prezent od Niego!
Jezus to życie,
nie musisz już nic robić,
Zatrzymaj się
...proszę.
-
L. Puza